piątek, 15 listopada 2019

Jak na Madryt to nie można ominąć TOLEDO...



za Wikipedią...."miasto w środkowej Hiszpanii (ok. 70 km na południe od Madrytu), ok. 83 tys. mieszk. (2011) i pow. 232,1 km². Leży na wzgórzu w zakolu rzeki Tag. Stolica wspólnoty autonomicznej Kastylia-La Mancha i prowincji Toledo. Ośrodek przemysłu lekkiego, spożywczego i rzemiosła artystycznego. Znany ośrodek turystyczny, kultu religijnego – siedziba prymasów Hiszpanii. Jeden z najcenniejszych klejnotów hiszpańskiej architektury. Wielu znanych ludzi i artystów urodziło się lub mieszkało w Toledo, m.in. Al-Zarkali, Garcilaso de la Vega, Eleonora z Toledo, Alfons X Mądry i El Greco. Do 1561 Toledo było stolicą Królestwa Kastylii."

....Jak wyjeżdżałem z Palencii to widziałem stada czarnych,pasących się na łąkach byków.Niestety zdążyłem zrobić zdjęcie tylko jednemu...



Po pięknej i ciepłej pogodzie zostało tylko wspomnienie,wszak to ponad 300km niemniej jestem rozczarowany.wdechwydech twarde postanowienie,nie ma to tamto idę zwiedzać !
Nie no....lało jak z cebra!!!


Pomimo przeciwności losu jestem przy Santa Iglesia Catedral...



Wąskie uliczki jak zwykle.Całą Starówka otoczona jest murami jak w Placenci...


Dziwaczne te uliczki,na tej gdzie samochody stoją idzie się mocno w dół.

A to widok na teatro de Rojas....


Wkurzony paskudną pogodą ,zniechęcony - jak tu kurwa wyjąć komórkę by strzelić ci fotkę kiedy wszystko MOKRE ?!? , postanowiłem coś zjeść.No i najważniejsze, ruch sprzyja perystaltyce jelit więc CHCĘ DO KIBLA !!!!!!!!!!!!!
No nie ma gdzie,szukam,rozglądam się kibla brak.Musiałem kurwa iść do Maca...Co za popierdolona procedura,żeby skorzystać trzeba złożyć zamówienie,na paragonie jest jakiśjebany kod ,który wbija się na klawiaturze przy kiblu.No kurwa już wołają że jedzenie gotowe,ja przy tym kiblu rozkmniam jebany kod ( bo było kilka),srać się chce jak szlag,ledwo dotrzymałem,no!!! Tuv - siedzę ci na tym kiblu,robię swoje a tu nagle zajarzyłem że kurwa PAPIERU NIE MA !!!.Co za kurwa kultura ,no! Musiałem sobie jakoś poradzić,na całe szczęście zawsze noszę przy sobie trochę papieru toaletowego...Uffff

Pożarłem i wtem,nagle wyszło słońce.NO ! Można iść dalej zwiedzać !
Właściwie bez sensu biegałem po Starówce ale chodziło o to by się rozgrzać i wyschnąć.Mam tą przeciwdeszczową kurtkę ale wszystko kurwa było mokre po tym jebanym deszczu! No ale skoro słońce,to na spokojnie ,wyschnę.
Teraz już wg planu,wszystkie zabytki a raczej ich pewną wybraną część oblecę.Mam czas do wieczora.
A to Starówka już w słońcu....


A tu monumento a la gesta del alcazar....


A tu strzeliłem ci panoramę miasta ze wzgórza....
.................CDN.....

11 komentarzy:

  1. Już sobie wyobrażam X-mena w akcji... :-) Oplułam monitor... :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no biedny był;)))) nie mogłam się nie śmiać jak opowiadał;)

      Usuń
  2. Nauczyliśmy Francuzów używać widelca, przyszła kolej na Hiszpanów i papier toaletowy! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj,chyba nie do końca,bo Star (niżej) sytuację napisała niefajną.Eh,ten Kraków;)

      Usuń
  3. Biedny X-men.
    Ale dokladnie taka sytuacja zdarzyla sie Wspanialemu w Krakowie. Poszedl bidok do lazienki i wrocil meldujac "chyba zajete" teraz siedzial obserwujac bacznie drzwi do lazienki. Poszedl drugi raz, wraca mi mowi "tam na drzwiach cos pisze ale ja nie umiem przeczytac". Poszlam z nim i co sie okazalo:)) Na drzwiach przybita gwozdziami skrzynka, do ktorej nalezalo wrzucic monete i drzwi sie magicznie otwieraly(!!!) Nie pytaj jak to dzialalo, bo chlop byl w potrzebie wiec tylko ogarnelam drzwi wzrokiem i stwierdzilam... wlasnie to samo co X-men BRAK papieru toaletowego. Czyli owszem skrzyneczka, oplata, srata tata ale dupy nie ma czym wytrzec:))) Zostawilam go w tym przybytku a sama powedrowalam do obslugi po papier toaletowy.
    Wiec, ze tak powiem... niech sie Tetryk (wyzej) nie cieszy bo te nauke nalezy chyba zaczac od Krakowiakow:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj,przykry akcent niestety.Tak się bronią dziwacznie przed rzeszą turystów.Ja się kilka razy z tym spotkałam w Polsce,raz w Maku właśnie.Zawsze mam przy sobie chusteczki higieniczne.Alergia= katar= nie wiadomo kiedy mnie dopadnie i stąd jestem ubezpieczona;)))

      Usuń
    2. Mój wpis powyżej był z założenia ironiczny, widać nie było to dość czytelne dla nieznajomych ;)
      Za cały Kraków wstydzić się nie będę - zbyt wiele ewidentnych powodów...
      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Ja tez mam zawsze chusteczki higieniczne pod reka, ale niekoniecznie po to zeby je uzywac jako papier toaletowy w dodatku jak za otwarcie przybytku sie placi:)))

      Tetryk, przepraszam ale ja tez pisalam z domieszka ironii wiec chyba raczej nie ma problemu ani po Twojej stronie ani po mojej. Pozdrawiam.

      Usuń
    4. Żadnych pretensji nie chowam, nie ma za co przepraszać.
      Pozdrawiam wzajem! :)

      Usuń