niedziela, 16 lutego 2020

panie i panowie....czy ktoś zna odpowiedź na moje pytanie?

panie i panowie

panowie i panie.

czy ktoś z was zna odpowiedź

na moje pytanie?

mianowicie chcę zapytać

skąd się biorą tacy dranie,

którzy wszystkim dookoła

narzucają swoje zdanie?

którzy zawsze mają rację,

którzy zawsze mają rację,

którzy zawsze mają rację

i poglądy najsłuszniejsze,

którzy wiedzą co w niej ważne,

a co dużo ważniejsze,

którzy chcą mi znajdować przyjaciół,

jak i wrogów,

skąd się biorą tacy ludzie

o ambicjach bogów..................



po kolonoskopii doszłam do siebie po tygodniu.Nie,nic tam nie bolało,nic się nie lało itepe.Spokojnie.Ale rozedrgany człowiek w środku w końcu się uspokoił.Tak jestem nerwowa a moje wątpia tym bardziej.
Do tego doszedł stres spowodowany dość dziwną/niemiłą/niezrozumiałą/wkurzającą sytuacją rodzinną. Nie miałam pojęcia jak bardzo ludzie uwielbiają się wtrącać w nie swoje sprawy!!! No wiem rodzina.Ale akurat te osoby NIE SĄ STRONĄ a namącili i to znacznie,do tego w moim własnym domu,a ja nie umiałam się skutecznie obronić.Jak nie wiadomo o co chodzi ,to chodzi o pieniądze.....Sarenka z jelonkiem.O moje pieniądze żeby nie było;))). Na razie stan zawieszenia.Ciekawe co z tego wyniknie....

poniedziałek, 3 lutego 2020

kleik z kiślem dwa bratanki,raz do miski raz do szklanki...

i to na własne poniekąd życzenie !!!
Nikt mnie od teraz nie namówi na wodę z cytryną.....Nigdy więcej kisielu!!!
A było to tak :
W zeszłym roku ( ach ta nasza służba zdrowia) dostałam skierowanie na kolonoskopię.Bo wywiad rodzinny mam taki a nie inny więc...
Zresztą ostatnio sporo o tym czytałam,każdy powinien w pewnym wieku ją zrobić.Polacy chorują na różne choroby związane z jelitami.Zresztą dzisiejsza kolejka do gabinetu i okres oczekiwania mówiły sama za siebie .
Rejestrował mnie X-men bo to daleko w szpitalu na granicy miasta i gdzie ja tam autobusem bym się tłukła.Wrócił z kartkami- jedna to zgoda na wykonanie badania,druga to instrukcja pt"jak się przygotować do badania" .
Pizgnęłam papierami w kąt,bo phi wszak pół roku mam czasu.Obudziłam się w ostatnią niedzielę stycznia.Czytam instrukcję a tam w uwagach - BADANIA !!! oraz LEK że tak delikatnie określę ...na przeczyszczenie.
Lek tylko wydawany na receptę.
Ogarnęła mnie lekuchna panika bo do rodzinnego trudno się dostać bez zapisu,no chyba że gorączka wyraźna lub inne tego typu mało przyjemne objawy.I do tego brałam leki dla mamy 10 dni wcześniej bo miał mieć urlop....!!! Panika,spać nie mogłam bo co ja zrobię ?
W naszej przychodni można zostawić kartkę z wypisanymi lekami ( korzystają pacjenci którzy przyjmują leki przewlekle).Od czasu do czasu trzeba się u lekarza pojawić,by mógł skorygować ewentualnie terapię.Niemniej napisałam co potrzebuję i byłam gotowa do boju ,by ktokolwiek mi lekarstwo wypisał.Uffff,mój rodzinny już działał.Receptę odbierałam dzień później.Przy okazji potuptałam na badania wypisane ww wykazie,zła na siebie,bo mogły być darmowe ale koszt okazał się niewielki - 36,50 zł.(płytki krwi,INR i coś tam jeszcze).
Jazda zaczęła się w środę.Od tego dnia miałam zacząć wprowadzać dzietkę....
Nie jestem przyzwyczajona,nigdy sama z siebie się niczym takim nie katowałam.Obawy rosły z godziny na godzinę....

5 dni przed badaniem przejść na dietę lekkostrawną- nie spożywać owoców pestkowych ( np.winogrona i kiwi...) i pieczywa z ziarnami zbóż.
Akurat za tamtymi owocami nie przepadam ale ogórki i pomidorki też odpadły.No i moje ulubione pieczywo.Hm.
Niemniej dawałam radę,lubię ryby ,mięsa jem niewiele a kiełbas czy tam szynek prawie że wcale,to biały chleb z serem,czasem jajeczko na miękko,na obiad ryba z warzywami w piekarniku.
Warzywa kupowałam z tych gotowych.Przepyszna wersja - po hiszpańsku z Hortexu.Dużo piłam jak zwykle.Bałam się jeść owsianki którą lubię i spożywam namiętnie na śniadanie,jednak od dnia drugiego zero kasz to dałam sobie spokój.
Miałam trudne wydarzenie w czwartek,to nie wytrzymałam i poszłam po sprawie po wino.Ulżyło.AA wino to wszak płyn KLAROWNY a tylko takie mogłam pić;).


2 dzień przed badaniem - NIE spożywać tłustych wędlin,ciemnego pieczywa,kasz,sałatek,warzyw,napojów gazowanych,przecierów owocowych.Zalecana jest dieta półpłynna- kisiele,kleiki,napoje niegazowane,klarowne,herbata.
Oczywiście od razu robisz się głodna i czujesz smakowite zapachy.uch.Kisielek mi wychodził uszami.Za radą koleżanki ugotowałam ogromny gar rosołu na czym skorzystali domownicy.Ryż rozgotowałam na papkę i tym się żywiłam.Wody mam dostatek- specjalny kranik i filtr itp.Herbatę lubię,kawy pijam minimalne ilości więc nie było to problemem,z napojów gazowanych pijam tylko piwo a i to ww upały,czyli spokój.


1 dzień przed badaniem...lekkostrawne śniadanie (słaba herbata + kleik),potem kilka herbatników z herbatką na drugie a do godziny 13 rosół i kisiel.POTEM NIC !!!!!!!! oprócz picia dużej ilości klarownych,przejrzystych napojów....
Chodziłam i sikałam prawdaż....

godzina 17-21 w dniu badania....przygotować preparat Fortrans.4 saszetki rozpuszczamy w 4 litrach wody .NIEGAZOWANEJ.Ponieważ smak tego preparatu jest nieciekawy,zalecają dosmaczenie sokiem z cytryny lub kupno wody smakowej,cytrynowej.
Kupiłam wodę bo od razu miałam butelki i odmierzoną ilość.I PIJEMY ....

DKJP.........sarenka z jelonkiem....Spróbujcie wypić to świństwo.Na litr miałam godzinę.Najlepiej duszkiem ile się da za jednym zamachem.A!A!A!
Pierwsze dwa litry jakoś poszły.Koleżanka mówiła że pognała do toalety po trzecim litrze.Ja musiałam zmagać się z czwartym...
Niestety znam swój organizm i serio martwiłam się że nawet ten czwarty nie pomoże...
Dobrze że tak lekko i mało jadłam w zasadzie od poniedziałku.Jakoś poszło jednak chociaż wody miałam po dziurki ww nosie to po 22 zaczęłam popijać herbatę.Pragnienie ,domyślcie się dlaczego....
Zasada jest taka - jakiego koloru ciecz wypijesz takiego ma z ciebie wyjść. Brrr.
Tyłek a raczej odbyt boli- nie podcierać się papierem toaletowym bo podrażnia.Najlepiej mokrymi chusteczkami.Ja mam bidet to w zasadzie moczyłam tyłek w wodzie i jakoś szło.Polecam;).
Mało spałam,miałam się stawić o 7 rano.Z nerwów przyjechaliśmy ciut za wcześnie i dzięki temu byłam pierwsza.I super bo najgorsze jest czekanie.
Zalecane było wziąć sobie pieluchomajtki i mokre chusteczki.Miałam i się przydały.

Gabinet zabiegowy miał kilka zakrętów co dobrze oddzielało od poczekalni i uff,bo żadnych odgłosów nie było tam słychać.
Szkoda że nie było żadnej intymności w pokoju gdzie odbywał się zabieg - czyli stołeczek i weź się rozbierz kobieto a personel się kręci.ja wiem że oni obyci ale ja niekoniecznie....

Dostałam OGROMNE GRANATOWE JEDNORAZOWE MAJTY Z DZIURĄ Z TYŁU....
I dobrze,co miałam tam gołym tyłkiem świecić.

BEZ ŻADNEGO ZNIECZULENIA !!!!!!!!!!!!!!
Nasłuchałam się takich historii że zaczęłam panikować.Jak to to,nawet bez głupiego jasia?!? Proszę pani rzekła pomocnica pana doktora- ja będę pani znieczuleniem.(jasne jak zacznę wrzeszczeć to da mi po łbie?!?). Początek był spokojny.W zasadzie cały zabieg był naprawdę znośny.I te opowieści o bólu przesadzone acz jeśli badali chore jelita to mogło boleć.

Wsadzają ci ww odbyt rurkę z kamerą,oglądają na monitorze od środka jak pięknie tam wyglądasz.Blech...I nie,nie boli tylko momentami jak pompuje ci pompką powietrze do jelit - a robi to od czasu do czasu to brzuch się boleśnie napina.I UWAGA - trzeba ekhm,wypuszczać gazy....A!A!A!
Nie jest to komfortowe oj,nie.Ale jak ci rozrywa trzewia bo za dużo powietrza to musisz.Kolejne blech.Moje badanie trwało bardzo długo.Przynajmniej tak mi się wydawało - około 40 minut.Niestety,jak stwierdził lekarz mam bardzo pokręcone jelita.Bardzo.I ciężko się dopchać do końca.Dlatego też końcówka była bolesna i wymagała kilkakrotnej zmiany pozycji.Leżałam na plecach,na drugim boku i na brzuchu!!! A!A!A!
Osoba pomagająca doktorowi uciska brzuch pewnie by ten mógł lepiej manewrować rurą i kamerą.Brrr.

Przez najbliższe trzy dni,lekka dieta - powrót do normalności acz nie bardzo chce mi się jeść....
I to byłoby na tyle....