poniedziałek, 30 kwietnia 2018

poplątanie z pomieszaniem.

Wczoraj zrobiłam sobie wolne w pracy szyjąc ww niedzielę zamówienia.Wstyd się przyznać ale jakoś tak wcześnie wstałam i autobus był od razu że.....że przyjechałam pól godziny przed otwarciem PRACY !!!!. Nooooo tego jeszcze nie było;). Potuptałam do KFC ( bo najbliżej) na poranną kawę



Przy okazji zobaczyłam że okolice marketu są ładnie wykończone.Jest tam jeden ze stawów,okolony płotkiem,na dole przy wodzie kamienie,wokół płotka ścieżki,krzewy i ławeczki schowane w gąszczu.Bardzo przyjemnie,gdyby nie droga szybkiego ruchu po drugiej stronie można by zapomnieć że to miasto.No ale w niedzielę o 8,30 był spokój;)))). Wyszyłam wydawało mi się wszystko a tu kolejne zamówienie spore wpadło i pojadę 2 maja do pracy.Chciałam sobie zrobić majówkę ale....ale w sumie jestem zadowolona.No jej!!! Zaczyna mi pracy brakować! Jestem chwilami przemęczona,mam dość a potem wpada kilka takich prostych szyć i znów jest dobrze.Ciekawe jak długo?:). Jeszcze nie zięć pracował wczoraj w ogródku.Sam z własnej nieprzymuszonej woli.Bo trzeba trawę ,tfu,chwasty jak dęby wyrosłe skosić a przy okazji oczyścił dach garażu,wykarczował pieniek po czereśni,usunął tą samosiejkę jesiona która już drzewkiem się robiła sporawym pomimo moich kilkuletnich zapędów drwala i niestety musiał odciąć złamany konar starej wiśni-szklanki.Ale...ale ona była już bardzo spróchniała,wiatr powiał i trzask.Jednak jeden konarek został.Może odżyje?



- o na zdjęciu mocno po lewej ją widać.Została po konarze luka i blokowisko się wdarło do nas;(.
Bzy szaleją,mamy ciemnofioletowy,jasnofioletowe i niewielki krzaczek (ha,krzaczek ma z 50 lat) biały.Biały ma najgorzej bo w cieniu reszty i do tego jeszcze jesion i grab go zacienia....
Ponieważ JNZ pracuje na wysokościach,uciął jeszcze kabel antenowy który sobie wisiał między sąsiadką a nami pomimo swojej wieloletniej już bezużyteczności. X-mena denerwował bo gołębie tam często siadywały i srały na nasz samochód ,paskudy jedne ,jednak nic w celu jego utylizacji nie robił.Z rozpędu jakby, uciął konar orzecha włoskiego który w niepokojący sposób ocierał się o dach domu.Mógł uczynić szkody więc....
A dziś planuję pójść sobie z Rudką na daleki spacer. A co tam;).

sobota, 21 kwietnia 2018

pracuj,pracuj a garb sam ci wyrośnie

pracuję więc.Zamiast mniej coraz więcej . Pewnie nie zawsze tak będzie,wiadomo nastał czas remontów to ludzie firan i zasłon potrzebują. Przez kilka dni jak wychodziłam raniutko z domu,tak wracałam po 12 godzinach.Czad.
Czasem jestem w stanie rozpoznać klientów.Nie,nie moich ale marketu.I to na słuch,bo schylona nad maszyną,w moim boksie świata nie widzę. Np:Pani która ma chyba za wiotkie obcasy i jak stąpa to słychać "mlaskanie" a nie elegancki stukot ;).
Para z dzieckiem a raczej rzekłabym bachorem które wrzeszczy.Wrzeszczy tak sążniście że uszy bolą.I bez powodu bo tak fajnie echo daje w markecie.....
Zdarzają się ludzie którzy przychodzą tylko przeczekać bo LM otwiera się o 6,30 a reszta sklepów o 9 rano "a ja nie wiedziałam" i coś z czasem trzeba zrobić .Tacy którzy tak naprawdę chcieli do " Komfortu " trafić ale im się jakoś tak szło i szło i doszli do LM ( w tym miejscu jest zgrupowanie marketów,duże centrum handlowe) i pani gdzie tu są wykładziny?
Sporo jest też klientów którzy potrzebują pomocy "doradcy klienta" a że ja siedzę na miejscu to mnie pytają o wszystko i wybijają z rytmu.To jest najbardziej wkurzające.Szyję sobie skupiona i nagle gdzieś tam z tyłu głowy słyszę - przepraszam gdzie tu znajdę klej do tapet? - A!A!A! I już ścieg idzie nierówno, bo ręka zadrży.
Ostatnio zdarzają się między personelem a klientami zadrażnienia.Zdarzają się zawsze,wiadomo,nie dogodzisz nigdy wszystkim ale od dwóch tygodni ekipa jest mniejsza bo jedna z dziewczyn na L4 -
się nie dziwię,wirus przetoczył się przez pracowników a ona chodziła i chodziła i zdechlała lecząc się domowymi środkami.Nie chciała iść na chorobowe,bo potrącają te dni z wypłaty.Ta z którą dość często gadam też była na L4 zaledwie cztery dni i zdjęli jej z wypłaty 150zł.Hm......Leki też kosztowały koło 100zł więc w plecy sporo.-
Druga pojechała dwa dni temu na szkolenie i ludzi brak.Dwie osoby na dział materiałów,tapet,karniszy,dywanów ,luster,obrazków i dupslików to mało.Niby sklep samoobsługowy ale ludzie wymagają wręcz rozmowy z doradcą.Przy okazji opowiedzą historię życia swoją, córki lub synowej....Bo chcą rozmowy,chcą się wygadać przed obcymi,a inni klienci którzy potrzebują informacji odstają białej gorączki bo nie mogą znaleźć nikogo z obsługi!!!
Nie raz i nie dwa zdarzało mi się latać po działach i szukać personelu....W piątek był naprawdę zły dzień.Ja ostatkiem sił zmagałam się z ogromnym zamówieniem a dwójka na sali ledwo dawała radę a na zamianie akurat była dziewczyna odpowiedzialna za dział ( każdej osobie podlega konkretny dział )materiałów ,której ja podlegam również.Bardzo kompetentna,dokładna,szybka, ma wiedzę i umie rozmawiać z klientami - znaczy wysoki poziom obsługi .I przechodzi koło mnie para i słyszę - " to najgorsza obsługa z jaką miałam do czynienia! Co za wstrętne babsko ! Czy tu jest jakiś kierownik? Trzeba poszukać kierownika!!! "....
Zdarzają się też tacy - stanie na środku środku hali i ryczy - "Paaaaan Tooooooooomasz!!!! " - a czemu wrzeszczy? Bo mu powiedzieli że z obsługi od karniszy jest dziś pan Tomasz to co będzie go kurwa szukał nie ? Jak ryknie to sam się znajdzie.....
Są też pary z dziećmi.Nie zawsze da się je zostawić w domu czyli jazda bez trzymanki dla obsługi.Też w piąteczek sytuacja taka - słyszę rodzinę,są na dywanach . Na tyle głośno są że bez problemu słyszę co się dzieje chociaż to jakieś 15 metrów ode mnie ! Dwójka chłopców biega,wygłupia się,czasem matka mówi - przestań ale zajęci dyskusją o dywanie nie zwracają uwagi na maluchy.I nagle rumor,trzask i brzęk tłuczonego szkła.Tja....dzieci bawiły się w chowanego na dziale dodatków do łazienki.....
Od razu uaktywnił się tatuś rzucając hasło - idziemy na siku.Przechodzili koło mnie i słyszę znów tatusia - "no przecież to tylko dzieci " !!! Ciekawe ,czy jakby moje dziecko porysowało mu karoserię samochodu gwoździem to też by tak powiedział ?!?
A wczoraj....
A wczoraj....
A wczoraj,doszyłam ostatnie zamówienie z soboty i pogalopowałam nad staw;)))))
Są tu w sumie trzy...
Był plażing,leżing,smażing.Pod plecami polar,pod głową torba z bambetlani i żelazkiem,z ręku termokubek z miętową herbatką,w drugiej ręce zapomniany banan z dna plecaka.....BOMBA:)))).

sobota, 7 kwietnia 2018

mało czasu na internetowe życie

najczęściej jestem na instagramie bo to wymaga najmniej wysiłku.Wieczorem,kiedy leżę w łóżku czytam sobie wiadomości lub oglądam zdjęcia na insta.Czasem też wrzucę jakieś zdjęcie ze swojego pracowego boksu. Wczoraj klient przyszedł z reklamacją bo ...nie wiem jak ja to zrobiłam ale jedna z firanek była krótsza o 2 cm!!! Dobrze że byłam i od razu mu poprawiłam,tzn miałam godzinę,byłam zła bo klienci co i rusz podchodzili i mnie zagadywali.Jedna z klientek akurat w tym momencie chciała zrobić zamówienie ale tylko u mnie i ręce się trzęsą i jestem zła a muszę delikatnie pruć taśmę i och jak dobrze że miałam z czego i o jej czy czasem gdzieś nie zaciągnęłam ?!?!?! Do tego kilka dni temu klientka odbierała zamówienie które szyłam jako jedno z wcześniejszych. Poszewki na poduszki z krytymi zamkami.Materiał śliczny acz lejący i elastyczny mocno czyli nie najlepszy do szycia.Do tego zgodność idealna wzoru.Zrobiłam wg mnie cudnie,bo z zakładką kryjącą,przepikowałam przy suwaku żeby utrzymać materiał ww ryzach .Klientka zobaczyła i w krzyk że NIE takie chciała..... Dziewięc poszewek.Z wszywanymi,krytymi suwakami.... Płaku. Dziewczyna która przyjmowała to zamówienie była tak samo zaskoczona jak ja .Bo klientka ponoć pokazywała że chce suwaki w szwie.I dla niej to kryte właśnie i ona ma takei w salonie. I jej mąż przyniósł poszewkę na wzór.Faktycznie suwaczek dość niewidoczny ALE materiał ciężki,gruby,stabilny to i suwaka nie widać po wszyciu.Z tym tak się nie da ale klientka zna się na szyciu i nie przemówisz.Do tego przecież jest zakładka,to nie można korzystać z drugiej strony poduszki...A!A!A! Martwię się. Bo i prucie - a szyłam na styk bo owerlockiem leciałam ( nie mają tego w usłudze)....Nie wiem jak to będzie;( W koncu słonce zawitało,forsycja jeszcze pusta tylko w domu zakwitły gałązki,choć dziś już z okna widzę nieśmiałe pączki na krzaczkach;))) Może spacer z Rudką w końcu? Miłego dnia.