wtorek, 20 października 2020

życie toczy się dalej a ty kobieto wypij za zdrowie...

sporo się działo.X-men przyjechał a potem wyjechał i trzeba to wytrzymać.
Tym razem był dłużej.Zębologa odwiedzał.Zaszłości z dawnych lat,matka nie pilnowała i się działo.
Trochę nas to kosztowało;(. Nawet nie trochę a bardzo.Jednak efekt końcowy powala ,to znaczy warto było.
Był ciut dłużej niż zwkle,dzięki temu zwiedziliśmy okolice do tej pory nieznane.
Np.Góra Św.Doroty czyli Dorotka.


Dzięki koleżance która przeszła szlak Camino de Compostella widok muszelek na trasie robi wrażenie.Droga św.Jakuba;).
Potem zatrzymaliśmy obok pewnych industrialnych ruin....
Pojechaliśmy na koniec na kawulca do Park Zielona w Dąbrowie Górniczej.Było bardzo miło.
Kolejnego dnia zwieziliśmy dzielnicę naszego miasta - Ostrowy Górnicze...Pomnik w miejscu SZYB DOROTA - cięzko było go znaleźć oraz fantastyczny budynek klubowy.Kiedyś to był DOM KULTURY obecnie ponoć knajpa i miejsce noclegowe ale niestety nieczynne...


I to byłoby na tyle jeśli chodzi o miło spędzony czas....

piątek, 2 października 2020

jak to z wirusem było czyli covid,dyskusje i nagle prrrrr

Od kiedy ogłoszono pandemię,wiaddomo dyskutujemy o tym w pracy.Na jednej zmianie jest u nas około 140 osób które się przemieszczają,chodzą do sklepów,restauracji/barów/kawiarni/kin, jeżdżą na wakacje,jeżdżą środkami transportu miejskiego,chodzą do galerii i ogólnie korzystają z życia.

Do tego dochodzą klienci.Mamy ich sporo co dnia....Niekiedy kichają,smarkają,kaszlą na potęgę ( tych jest sporo) a i sątacy którzy nie chodzą w maseczkach ani niczym innym na twarzy BO NIE.
Sama jeżdżę tramwajem lub autobusem do pracy.....
I tak sobie gadamy z koleżankami...
Mama jednej z nich dorabia sobie na emeryturze sprzątając.Sprząta w przychodni!!!

Jak to wygląda obecnie,kiedy Covvid - 19 zaatakował mocniej?
Otóż przychodnie zostały (teoretycznie) przygotowane do przyjmowania pacjentów z wirusem bo...wszak ciężar stwierdzenai czy ktoś jest chory spoczął na lekarzach roddzinnych.
W rzeczonej przychodni oddział dziecięcy(chorych i zdrowych ) został przeniesiony na piętro a na parterze zrobiono remont i zorganizowano izolatki. Mama koleżanki tam sprzątała po remoncie. Wymyła wszystko płynami dezynfekującymi ( niemniej uważam że można to zrobić lepiej,widziałam jak działają specjalistyczne firmy.W ochronnych kobinezonach mają spryskiwacze i lecą po wszystkim tymi płynami.)
Jednak toalety tam zabrakło ponieważ wcześniej, jakiś robotnik uszkodził sedes i trzebaa było go zdemontować.....Znaczy toalety NIE MA (może na razie???)

Do kontaktu z pacjentami którym się wydaje że są chorzy,takimi którzy naprawdę są zarażeni lub takimi którzy się świetnie czują ale jednak mają wirusa zostali przeznaczeni czterej lekarze rodzinni.
W przychodniach - o czym nie wiedziałam, są lekarze kontraktowi oraz lekarze z NFZ.Z NFZ lekarze to są na emeryturach,na pół etatu zatrunieni,i nie wiem jacy jeszcze.Kontraktowi są rozliczani z innej puli.Kontraktowi nie chodzą do covidowców....

Przychodzi ktosiek i mówi że nie ma węchu....oraz stracił smak...no to go pakują do tych izolatek i schodzi do niego stareńki lekarz .Wkłada na się specjalistyczny kombinezon wart 300zł....I onże robi mu test.Jeśłi niechcący wyjdzie bo test ttrzeba na en przykład gdzieś wysłać to zdejmuje tenże cudd kombinezon i go utylizują.Wracajać do pacjenta wkłada NOWY cud kombinezon za 300zł....i tak w kółko.Bywa że takich pacjentów ddziennie jest z 10 sztuk acz większośćma grypę/kolkę,stracha i takie tam pierdy.

Lekarz który schodzi do covidowca ( teoretycznego) zostawia swoich pacjentów w poczekalni.I oni na siebie kichają,smarkają,kaszlą i się grupują niepotrzebnie....Jak wróci,to się wszyscy dezynfekują ( tja....za ten czas to covid już zebrał żniwo i kto miał być zarażon,jest nim.
Znaczy ciężko wierzyć w ten wirus w takich idiotycznych sytuacjach....
U nas w pracy nikt nie zachorował mimo takich kontaktó rozległych.Jeden kolega był na kwarantannie ale to przez żlobek swojego dziecka.Ponoć jedni z rodziców byli niejdenoznaczni i wszystkich wzięto na kwarantannę.(jakby kto ył chory to to by się rozniosło.Nie ma siły by nikt nic nie wiedział) Wracam do domu,wchodzę na fb i czytam u koleżanki (znam ją minimum lat 17 acz tylko z neta) że jej były właśniee przeszedł zakażenie i niby wyzdrowiał.
No wyzdrowiał acz....nie jest w stanie przejsć 30 metrów do śmietnika ze śmieciami żeby się nie dusić.
W takiej sytuacji żanej pracy ...a on pracował fizycznie,wyćwiczony,nigdy nie chorował na nic....DUPA NIE ?