piątek, 2 października 2020

jak to z wirusem było czyli covid,dyskusje i nagle prrrrr

Od kiedy ogłoszono pandemię,wiaddomo dyskutujemy o tym w pracy.Na jednej zmianie jest u nas około 140 osób które się przemieszczają,chodzą do sklepów,restauracji/barów/kawiarni/kin, jeżdżą na wakacje,jeżdżą środkami transportu miejskiego,chodzą do galerii i ogólnie korzystają z życia.

Do tego dochodzą klienci.Mamy ich sporo co dnia....Niekiedy kichają,smarkają,kaszlą na potęgę ( tych jest sporo) a i sątacy którzy nie chodzą w maseczkach ani niczym innym na twarzy BO NIE.
Sama jeżdżę tramwajem lub autobusem do pracy.....
I tak sobie gadamy z koleżankami...
Mama jednej z nich dorabia sobie na emeryturze sprzątając.Sprząta w przychodni!!!

Jak to wygląda obecnie,kiedy Covvid - 19 zaatakował mocniej?
Otóż przychodnie zostały (teoretycznie) przygotowane do przyjmowania pacjentów z wirusem bo...wszak ciężar stwierdzenai czy ktoś jest chory spoczął na lekarzach roddzinnych.
W rzeczonej przychodni oddział dziecięcy(chorych i zdrowych ) został przeniesiony na piętro a na parterze zrobiono remont i zorganizowano izolatki. Mama koleżanki tam sprzątała po remoncie. Wymyła wszystko płynami dezynfekującymi ( niemniej uważam że można to zrobić lepiej,widziałam jak działają specjalistyczne firmy.W ochronnych kobinezonach mają spryskiwacze i lecą po wszystkim tymi płynami.)
Jednak toalety tam zabrakło ponieważ wcześniej, jakiś robotnik uszkodził sedes i trzebaa było go zdemontować.....Znaczy toalety NIE MA (może na razie???)

Do kontaktu z pacjentami którym się wydaje że są chorzy,takimi którzy naprawdę są zarażeni lub takimi którzy się świetnie czują ale jednak mają wirusa zostali przeznaczeni czterej lekarze rodzinni.
W przychodniach - o czym nie wiedziałam, są lekarze kontraktowi oraz lekarze z NFZ.Z NFZ lekarze to są na emeryturach,na pół etatu zatrunieni,i nie wiem jacy jeszcze.Kontraktowi są rozliczani z innej puli.Kontraktowi nie chodzą do covidowców....

Przychodzi ktosiek i mówi że nie ma węchu....oraz stracił smak...no to go pakują do tych izolatek i schodzi do niego stareńki lekarz .Wkłada na się specjalistyczny kombinezon wart 300zł....I onże robi mu test.Jeśłi niechcący wyjdzie bo test ttrzeba na en przykład gdzieś wysłać to zdejmuje tenże cudd kombinezon i go utylizują.Wracajać do pacjenta wkłada NOWY cud kombinezon za 300zł....i tak w kółko.Bywa że takich pacjentów ddziennie jest z 10 sztuk acz większośćma grypę/kolkę,stracha i takie tam pierdy.

Lekarz który schodzi do covidowca ( teoretycznego) zostawia swoich pacjentów w poczekalni.I oni na siebie kichają,smarkają,kaszlą i się grupują niepotrzebnie....Jak wróci,to się wszyscy dezynfekują ( tja....za ten czas to covid już zebrał żniwo i kto miał być zarażon,jest nim.
Znaczy ciężko wierzyć w ten wirus w takich idiotycznych sytuacjach....
U nas w pracy nikt nie zachorował mimo takich kontaktó rozległych.Jeden kolega był na kwarantannie ale to przez żlobek swojego dziecka.Ponoć jedni z rodziców byli niejdenoznaczni i wszystkich wzięto na kwarantannę.(jakby kto ył chory to to by się rozniosło.Nie ma siły by nikt nic nie wiedział) Wracam do domu,wchodzę na fb i czytam u koleżanki (znam ją minimum lat 17 acz tylko z neta) że jej były właśniee przeszedł zakażenie i niby wyzdrowiał.
No wyzdrowiał acz....nie jest w stanie przejsć 30 metrów do śmietnika ze śmieciami żeby się nie dusić.
W takiej sytuacji żanej pracy ...a on pracował fizycznie,wyćwiczony,nigdy nie chorował na nic....DUPA NIE ?

9 komentarzy:

  1. Wiesz co, roznie ludzie znoszą chorobska wirusowe, moj jak dopadnie go rwz do roku cos podobnego do grypy to ledwo zyje, slaby jak przebita dętka i dlugo to trwa, tak więc róznie to bywa. Odpukać jak na razie zadne infekcje sie go nie imają, wzmocnił i wzmacnia odporność na okrąglo, więc może tym razem nic nie zlapie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czytam,słucham i tak sobie z X-menem myślimy (żadne tam teorie naukowe) że dopada ludzi przemęczonych także.Bo onże pracujac fizycznie,nosząc ciężary i będąc po 40-stce mógł być przemęczony.
      Historia niejednego sportowca - męczący trening i zanim doszedł do siebie kolejny ostry.I bach.
      W takich sytuacjach też się odporność chwieje.
      No i jak teraz odkryli (hehehe) że jak masz domieszkę genów neandertalczyków to ta spuścizna powoduje większą podatnośc na covida...wszak oni wyginęli...

      Usuń
    2. He,he,he. Dochodzi tez fskt, że nie chodzi sie profilaktycznie i nie bada przesiewowo, wiec skad wiesz, że jesteś zdrowa, bo się dobrze czujesz?Kolega zmarl , bo mu tetniak pękł, ale wszyscy sie dziwia, przeciez on nigdy nie chorował, zawsze zdrowy, silny, noooo, do czasu jak widać.

      Usuń
  2. Matyldo, pozwolę się nie zgodzić z przedstawionym przez Ciebie obrazem przychodni i sposobu przyjmowania pacjentów z podejrzeniem COVID. Być może w niektórych miejscach tak jest, niemniej zazwyczaj wygląda to zupełnie inaczej- najpierw teleporada, przy podejrzeniu raczej test niż wizyta osobista. Lekarze rodzinni nie pobierają materiału do badań, są wyznaczone punkty drive- thru. A wizyty osobiste owszem w zabezpieczeniu, po wcześniejszej weryfikacji telefonicznej, a kombinezony to są w niewielu miejscach, raczej maseczka, przyłbica, fartuch fizelinowy lub barierowy. I tyle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie tak acz jak tu pisałam to nie mój wymysł tylko opis sytuacji w konkretnej przychodni gdzie pracuje mama mojej koleżanki.

      Usuń
    2. czyli rodzinny wysyła na test? Z ciekawości pytam,bo akurat czytałam o problemach. Jest kłopot żeby dostać zlecenie na test

      Usuń
    3. Tak, lekarz rodzinny może zlecić test, jeśli pacjent ma podejrzenie COVID i wszystkie 4 objawy. Co się w sumie rzadko zdarza. Dlatego są problemy. Ale już wkrótce ma się to zmienić

      Usuń
  3. Ja nie bardzo rozumiem dlaczego ludzie sie upieraja przy testach. Ten PCR w/g jego tworcy nigdy NIE powinien byc uzywany do diagnozy. W zaleznosci od tego ile cyklow test przejdzie to zawsze mozna uzyskac wynik dodatni czyli pacjent zarazony.

    OdpowiedzUsuń