niedziela, 23 maja 2021

błękitne trepy i nalewka z forsycji




Nalewczeka z forsycji chyba się udała.Jest znów raczej brązowawa mimo iż w ciemnicy siedzi od zarania zalewu.
Było tak: nie chciało mi się .No nie chciało.ALe koleżanka napisała że popełniła ale jakośtak inaczej ,dziwniej ,niemniej zasiała zarenko,co nie ?
Szykowałam się do wieeeeelkich zbiorów bo na Góce Środulskiej jest tego mrowie a mrowie.Znaczy krzewów co to kwieciem do szaleństwa się okryło.
ALe niechciej działał,pogoda ekhm....No to się w końcu spięłąm i runęłam do ogrókda.Uzbierałam 350 gram udało mi się trafićw okno pogodowe kiedy to NIE PADAŁO !


Pomna że pisało iż cukru jednak więcej,to zasypałam 600 gramami.I sok z limonki (nie miałąm cytryny) oraz kilka plasterków potem kupionej cytryny(limonka jest łagodniejsza ).


Niemniej cukier ,znaczy ta ilość mnie przygnębiła,bo jak to wyglądało w słoju?!? No to następnego dnia dozbierałam 100 gram jeszcze,i ciul że mokre,wsypałam do słoja (kupiłam w Pepco za 10zl) i niech się dzieje.No działo się.Schodziłam co dzień i potrząsałam,bo tak trzeba.Miąchałam i miąchałam.


Któregoś dnia patrzę i zero cukru tylko soczek jest;))).
Potuptałam do klepu i kupiłam 0,7 wódki Stock(40%) jak w zeszłym roku,zalałam no i ten tego coś tam się dzieje dalej;))).

Później,się kolejnyh raz zmobilizowałam i kiedy to X-men kosił nasządżuglę ja tuptałam za nim i zbierałam kwiaty mniszka by również uskutecznić naleweczkę.



Tu też już cukier przerobiony,alkohol kupiony,tylko słój szklany mus kupić bo nie lubię w plastiku.W przypadku mniszka,się gotuje z cukrem kwaity dla uzyskania syropu.Niemniej ja nie chciałam bo się straci to i owo przy gotowaniu,wolę naturę:))) i naleweczkę.

A trepy? No kupiłam sobie w kolorze blue gdyż szyłam pracę na konkurs "Jak to ze lnem było" to trzeba się było wpasować w klimat;))))

niedziela, 2 maja 2021

miała być majówka a jest siedzenie w domu;(

Piękna pogoda już była niestety....Kilka dni temu.

Korzystając z ciepła i słońca wybrałam się na Górkę Środulską mając ochotę na kwaitki forsycji - alee o tym napiszę w kolejnym poście



Miałam nadzieję że i majówka taka będzie ale....
Pada.W zasadzie leje.Szkoda bo miałam pewne plany na te dni.
Staram się jednak wykorzystywać pewne przerwy w tych opadach ponieważ zarównno zegarek jak i Rudka dopominają się ruchu.Zegarek mojego a Rudka swojego .

Z rozpędu i sporą dozą niechęci poszłam w końcu do pewnego zieleńca,o rzut beretem od parku gdzie w zasadzie codziennie jestem z Rudą.
Nie przepadam za tamtejszą okolicą.Jest ponura i to przez duże P.
Od kiedy sięgam pamięcią było tam jakoś nieprzyjemnie.Nawet w słoneczne dni a ja zawitałam tam w szaro-bury poranek.Jednak przy okazji przeszłam całkowicie wyremontowanym przejściem podziemnym którego wygląd miło mnie zaskoczył.



Zapewne ktoś powie - a czym się tu zachwycać- jednak ja mam w pamięci poprzedni,dołujący wygląd.Zresztą od pewnego czasu remontowane są wszystkie przejścia podziemne w mieście a jest ich sporo.Zaletą jest to że posiadają dachy co ochroni na dłużej schody przed dewastacją.

Wkroczyłam w dość starą i dawnoprzemysłową dzielnicę miasta.Mieści się tu uroczy pałacyk fabrykanta,którego zakłady były po drugiej stronei ulicy. Nad ulicą jest wiadukt kolejowy ale jeszcze całkiem nie tak dawno było przejście z jednego z budynków bezpośrednio do fabryki.

KLIK------>>>> PAŁAC DIETLA



A oto i zieleniec.Przy okazji zauważyłam że remontują też basen i halę sportową.Tak,starają się by było tu ładnie.


X-men po sporym wysiłku jakim był kolejny konwój ze szczepionkami, odpoczywa na takim jednym "odpocziwadle" w Lewoczy na Słowacji. Li i tylko 180km od domu...Wielka szkoda że jest jak jest;(.