sobota, 13 kwietnia 2019

święta idą czyli tyrka w pracy a na dom czasu nie ma

złie pamiętam żebym przez te wszystkie lata tak miała.
Po raz pierwszy nie myślę o świętach,porządkach (tym akurat nigdy się nie przejmowałam), tylko o tym czy da mi się wygospodarować kilka wolnych chwil. Daje mi w kość wstawanie poranne.
Między 5,00 a 5,20 zrywam się a raczej spełzam z łóżka,szykuje jakieś jadło i wiooo do pracy.
Ponieważ dojeżdżam autobusem z jedną przesiadką to na miejsce docieram mniej więcej o 7,20:7,40. Jak nie ma korków....
Tak,te dojazdy zabierają mi ważną cząstkę dnia.
Niemniej zbieram się w sobie i nawet coś tam zaczęłam ogarniać w ogródku.Nie byliśmy ww nim od czasu wypadku X-mena,znaczy jakieś półtora roku....
Z niemałym zdziwieniem odkryłam że widziany przez okno w salonie mój wymarzony migdałowiec wcale tak pięknie nie śmignął do góry jak mi się wydawało!
Rzeczywiście,rachityczne gałązki ma a te dwa spore pniaczki,kwitnące inaczej to NIE WIEM CO !!! Muszę jutro wrzucić tu zdjęcie tego dziwa.Ba,podziwiam ptaszka który miał cela niesamowitego,bo musiał nasrać dokładnie i centralnie na sam środek migdałowca,bo stamtąd wyrasta do dziwo. Przypomina wiśnię,kwiatuszki ma takie jak wiśnia ale ma też KOLCE!!! hm....
Półtora roku nie sprzątane igliwie spod świerka....Już mam SIEDEM worów nim zapełnionych a końca nie widać...Nie ma się co dziwić że praktycznie nic przed domem nie rośnie oprócz forsycji i jaśminu...
W tym przedświątecznym szale szyciowym ( szyje firany,zasłony itepe) jestem tak zmęczona że dziś ekhm, spadłam ze schodów.Co prawda dwóch ostatnich na półpiętrze ale to schody pracowe,służbowe,wykafelkowane i całkiem twarde niestety.Nogi znów posiniaczone,kolano które kiedyś rehabilitowałam znów dostało a ja sobie siedziałam pod tablicą wyników i kontemplowałam własną niezdarność.Dobrze że nikt nie przechodził.Jakoś nie byłam chętna do pokazywania się w takiej sytuacji.
W mordorze przedświąteczne wyprzedaże.Cudne materiały za grosze,zasłony gotowce też ,itp.Kupiłam sobie może nie najpiękniejsze ale kochani,za 9,88zł od sztuki zasłona na przelotkach na 260cm ? Na moje dwa okna trzeba sześć takich bo mają szerokość 140cm i żeby choć troszkę się falowały i ładnie układały to musi być ponad trzy metry materiału na oknie.No i potem nie żal wyrzucić albo przerobić na szmaty;))).
Dziś kupiłam materiały na narzutę,X-men obiecał że po powrocie jeszcze przed świętami zrobi karnisze w sypialni ( nasze mają....ponad 60 lat? i czas na zamiany) to się powiesi nowe zasłony.Nie,nie są zaciemniające.Ale mi się podobają - podoba mi się to szczególnie że TYLKO powieszę NIC nie muszę szyć;)))).Kilka dni temu przytargałam jeszcze firany i drugie firany.Znów po 10 zł. Nie ma to jak pracować tam gdzie pracuję;).
X-men jak zwykle za granicą.Ostatnio rozłąka daje mu w kość.Z powodu brexitu który cały czas się waży z zamówieniami jest problem,rynek się kurczy,czasem brakuje towaru po który się podjechało i więcej czasu spędza na parkingach.Jak stoi to się jednak nudzi.Jak się nudzi to za dużo myśli i ....
Ja z kolei uczę się jak przeżyć wśród piranii, rekinów i płotek czyli życie na rafie kwitnie
Hasło przewodnie - mało mów,dużo słuchaj,rób swoje i nie dbaj o resztę personelu bo oni i tak w końcu wypną się na ciebie.
W mordorze wrze. Pracy mają za dużo ,obsada jest za mała i ciągle coś.

taka sytuacja: mamy/sprzedajemy na dziale sztuczną trawę.Jest w rolkach o szerokościach różnych np.1,5m; 4m i jakoś tak jeszcze inaczej.Do ego jest w różnych cenach = różnej jakości/gęstości.Klienci czasem kupują wałki,czasem metry a czasem kawałek i jeszcze chcą by im odpowiednio to dociąć.A kształty tego docinania to osobna historia... Koleżanka została zaangażowana do takiej operacji.Klient kupił trawę o szerokości 4m. Kupił jej 1 m.I pokazał rysunki SZEŚCIU kawałków na które miała mu tą trawę pociąć.I nie,nie były to prostokąty.Taka operacja chwilę trwa bo rzecz jasna klient chce jak najmniej odpadu prawda?
Docięła i podchodzi do klienta który chwilkę na to czekał...

Klient - no chyba pani siała tą trawę!!!

Koleżanka - i jeszcze ją podlałam psze pana. Odbiór za trzy tygodnie !

- pisałam o tym na fb. I tak to się toczy .Pamiętam tylko że wstaję a potem że się kładę.Między tym jest jazda autobusem i szycie.Żadne tam kolorowe życie.
Niemniej coś tam zarobię.A....a co do zarobków a raczej wypłaty.
Ostatnia mi się spóźniała - ww takich okolicznościach doceniam posiadanie wypłacalnego męża;))). Niemniej sam fakt nie był śmieszny.No bo co,zęby ww ścianę czy jak ?
Interwencje poszły a ichnia księgowa rzekła - MIELIŚMY AWARIĘ i pani zatwierdzona fv nie poszła do wypłaty....TRZY TYGODNIE ?!? Mieliście awarię to jakim cudem pani dostała wypłatę? Wpłynęła...28 marca a miała być 7....taaaaa.
Zaraz potem wpłynęła planowo z kolejnego miesiąca i choćprzez chwilkę miałam trochę kasy ;))).
No to miłego wieczoru.

5 komentarzy:

  1. Tuv, wspóczuję Ci tego przedświątecznego tyrania. Co do pani księgowej się nie wypowiem, bo to by były same wulgaryzmy. Uśmiechnij się, jutro będzie lepiej😘😍😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolejna nauczka.Wszystko kontroluj i pilnuj swego.

      Usuń
  2. Potraktowali cię jak FIRMĘ, bo jak wiadomo, w razie kłopotów najpierw się płaci ludziom, a firmom w drugiej kolejności...

    OdpowiedzUsuń