sobota, 11 sierpnia 2018

Śladami lokalnych browarów i miasto którego nie ma czyli dalszy ciąg włóczęgi

Czar lokalnych mini browarów.Jest co smakować,co próbować.Nie dziwię się że zawsze sale były pełne.


Pałac to nie tylko moje zasłony.To również z pietyzmem "z niczego" odnawiane kolejne sale.Odszukiwanie fragmentów zapomnianej historii...
To proszępaństwa winda towarowa którą przewożono jedzonko dla państwa;).No sprytna rzecz bo po tych służbowych schodach ze zdjęcia ciężko byłoby nosić zastawę ....

A tu kubeczek.Ha,to zagadka pani kustosz.Nikt niee odgadł że służył on.....panom z wąsami !!! Żeby nie zatopić ich w napoju ;)))).





Ciekawostką jest ostatnie zdjęcie - w tych annałach ,zbiorach koneksji rodzinnych ,powiązań rodowych itp - jedyny taki w Europie ponoć,swój rodowód usiłował wywieść niejaki Hermann Göring ....Księga w której szperał zaznaczona była specjalną zakładką.Niestety nie udało mu się .
W pałacu podczas wojny mieścił się sztab organizacji TOD



Są też nieliczne ale jednak ślady po najmroczniejszej części historii tych okolic

Nie zwiedziłyśmy żadnej twierdzy,zabudowań obronnych.Myślę że kiedyś się umówimy na zobaczenie np. tajemniczego kompleksu RIESE- OLBRZYM.....

Wokół pałacu są /były zabudowania gospodarcze.Część z nich odbudowano i mieści się tam - hotel,hostel i ...minibrowar
Nie byłabym sobą gdym tam dziewczyn nie zaciągnęła;))))

Było warto! Piwo lokalne mają pysszzne!!! Można też kupić niewielkie buteleczki - czyli próbki na wynos.Rzecz jasna kupiłam dla X-mena.


Lada ogroooomna,sala gdzie podają również jedzenie spora.Obsługa to młodzi ludzie,znali się na cafffe macchiato;))))). Do tego robili przepyszną lemoniadę.Mania ją piła,ja spróbowałam i potem kilka razy zamawiałam w innych miejscach i już to nie było to samo....

Po solidnym odpoczynku ruszyłyśmy tam gdzie w sumie nic nie ma czyli-------------->>>

MIASTO WIDMO - MIEDZIANKA

Historii opowiadać nie będę ,jest ciekawa ,można sobie poczytać.

Nie omieszkałyśmy zajrzeć do powstałego w 2015 roku browaru ;). Stanął na miejscu poprzedniego ,jednak w bardzo nowoczesnej odsłonie.


Mieli wybór piw ,ja zdecydowałam się na takie dziwne - PIWO Z MNISZKA.No nie umywało się do piwa z Jedlinki ale miało swój niepowtarzalny smak.Nie powiem,chętnie się bym napiła jeszcze raz;)).
Po drodze zaliczyłyśmy jeszcze DOM DO GÓRY NOGAMI.robiłam jakie takie zdjęcie,bo wyszła pani z mocno kwaśną miną dając mi do zrozumienia że trzeba kupić bilet a nie focić bez !!! Płot też to mówił dosadnie ale ja jestem wysoka;))))))).


Tyle fantastycznych wrażeń,tyle pogaduszek,niezmiennie bawi mnie wizja CZTERECH czarownic w samochodzie.;))))).
Dziewczyny to mocne zawodniczki,siadwyały sobie na ganku wieczorem i gadały,gadały,gadały. A ja biedna padałam o 22.No jak dziecko! ;))

ZDJĘCIE SIĘ POWIĘKSZY KIEDY NAJEDZIESZ NA NIE MYSZKĄ !!!
C.d.n.

9 komentarzy:

  1. kubeczek dla wąsaczy wymiata :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoda że nie dało się kupić bo mam takiego na oku;))))

      Usuń
  2. U nas limity wyjazdów na ten rok wyczerpane :-(
    Buziaki od nas dla Was mkną z Krainy Loch Ness

    OdpowiedzUsuń
  3. oooo szkoda ,nasz kraj taki ciekawy;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytam i sie usmiecham, bo Ty po browarach ja po winiarniach:)) slowem chodzimy podobnymi sciezkami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pobudziłaś dawne wspomnienie /cholera - jakie dawne wspomnienie !/.
    Bylismy za wczasach FWP w Zawoji skąd zrobiono wycieczkę do browaru żywieckiego.
    Zwischenruf, czyli wtręt. To były czasu kiedy były tylko dwie marki piwa - butelkowe i z beczki. Mój Teść był super piwoszem i uważał, że dzień bez piwa to strata jednego dnia życia.
    Za zwiedzanie browaru cos tam sie zapłaciło a na koniec niespodzianka bo zaproszono nas do sklepu firmowego a tam......PIWO. Kupiłem teściowi sześciopak piwa Żywiec w kartonowym nosidełku.
    Piwo dostał teść i niechby ktoś próbował coś złego na mnie powiedzieć to jako stary /prawie/ Ukrainiec miałby siekierką zrobiony przedziałek.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotrze - dobra opowieść;)))
      Jak przez mgłę pamiętam - były budki z piwem itp,i piwo w kuflach podawali i faktycznie butelkowe;).Gdzie tam puszki panie;)))).
      Rozumiem że teść się ucieszył?
      No taaaaaki prezent;)

      Ja zwiedzałam browar w Tychach.Frajda.

      Usuń
  6. Bardzo fajna wyprawa, ciekawe miejsca, w browarach mniej eszcze nie było,ale moze kiedys trafię;)

    OdpowiedzUsuń